Na koniec kilka rad i sprawdzonych patentów:
- Obywatele Polscy nie potrzebują wiz turystycznych. Należy pamiętać aby nie wwozić do Nowej Zelandii żadnego jedzenia, nasion, zwierząt, itp. Dość rygorystyczna biosecurity prowadzi skrupulatne kontrole na lotnisku, łącznie z prześwietleniem a nawet rewizją bagaży.
- W całej Nowej Zelandii wszędzie można płacić kartami kredytowymi, jak również wybierać pieniądze z bankomatów. Nie ma też problemów z wymianą pieniędzy, przy czym najmniej korzystna jest ona na lotnisku.
- Na lotnisku warto zaopatrzyć się w darmowe książeczki reklamujące konkretny region kraju, a najlepiej w takie, w których są kupony rabatowe na określone atrakcje turystyczne.
- Nowa Zelandia to kraj rezerwacji i to aż do przesady. Jeżeli planuje się pobyt w hostelach, wynajem auta, czy Mildford Track, należy tego dokonać odpowiednio wcześniej przez internet.
- Najlepszą i najtańszą opcją na zwiedzenie Nowej Zelandii jest wynajem, bądź jeżeli planuje się pobyt dłuższy niż 2 miesiące, kupno samochodu. Wypożyczalni jest całe mnóstwo. Prym wiodą campervany i minibusy przerobione na sypialnie. Najtańsze bez wątpienia są kombiki, z czystym sumieniem mogę polecić Nissana Wingroad, którym zrobiliśmy 6039 km i który spisał się wyśmienicie zarówno podczas podróży jak i spania. Żeby pożyczyć samochód potrzebne jest prawo jazdy, może być polskie, ale z angielskim tłumaczeniem, oraz karta kredytowa (koniecznie należy sprawdzić limity na karcie czy wystarczy na opłacenie wynajmu).
- W Nowej Zelandii obowiązuje ruch lewostronny, z tym że stosuje się tutaj zasadę prawej ręki. Najlepiej obrazuje to poniższy rysunek, na którym niebieski pojazd musi ustąpić pierwszeństwa pojazdowi czerwonemu:
Powoduje to z początku pewne komplikacje, ale można się do tej dość dziwnej zasady przyzwyczaić. Z innych przepisów należy pamiętać o tym, że pieszy ma bezwzględne pierwszeństwo i przed pasami należy zawsze stanąć i pozwolić mu przejść na drugą stronę. Przy parkowaniu trzeba stawać zgodnie z kierunkiem jazdy i nigdy na przerywanej żółtej linii. Limity prędkości to 100 i 50km/h, przy czym bardzo często przez mniejsze miejscowości można przejeżdżać nawet 80km/h. O wszystkim informują znaki drogowe. Sporadycznie można natknąć się na fotoradar (widziałem w sumie tylko 2 takie urządzenia), oraz na nieoznakowane wozy policyjne z wideoradarem.
- Stacji benzynowych jest generalnie mało i nie wolno dopuszczać do tego żeby zapaliła się kontrolka rezerwy, bo może być bieda. Do aut benzynowych tankuje się przeważnie benzynę 91 oktanową, która w 2011 kształtowała się na poziomie ok. 2,16 NZD, dla porównania diesel wynosił 1,58 NZD. Ceny paliw można sprawdzić tu.
- Niezwykle pomocna w podróżowaniu okazuje się nawigacja. Udało mi się ściągnąć z sieci bardzo dobrą mapę do Garmina Australia & New Zealand Topo 2011, którą naprawdę polecam.
- Drogi są wyśmienite, dobrze oznaczone i puste. Na korki można natknąć się praktycznie tylko w Auckland. Jedyna płatna autostrada (jest wyraźnie oznaczona) znajduje się na północ od Auckland. Należy bardzo uważać na remontowanych odcinkach dróg i nie trzymać się zbyt blisko poprzedzającego pojazdu, gdyż drobne kamyczki mogą uderzyć w szybę i rozbić ją.
- Nowa Zelandia to kraj niezwykle bezpieczny, choć liczne tablice o treści LOCK IT OR LOSE IT przestrzegają przed złodziejami samochodowymi.
- Na antypodach obowiązują niespotykane nigdzie indziej wtyczki na prąd, dlatego warto na allegro zaopatrzyć się w odpowiednią przejściówkę.
- Wejścia do parków narodowych są bezpłatne.
- Zakupy najlepiej robić w dużych sieciach handlowych np. New World. Owoce i warzywa można tanio kupić na przydrożnych straganach. Darmowy internet (WiFi) jest wyłącznie w Mc Donalds.
- Kampingi DOC to najtańsza płatna baza noclegowa w Nowej Zelandii. Ceny w zależności od standardu i regionu kształtują się od 5 do 15 NZD za osobę (są też gratisowe, tzw. basic camp). Pieniądze wkłada się do specjalnej, opisanej koperty z naszymi danymi, którą następnie wrzuca się do skarbonki, umieszczonej z reguły przy wjeździe na kamping. Rzecz jasna można próbować spać na dziko licząc, że się nie natknie na rangersa. Niektóre kampingi wymagają uprzedniej rezerwacji, np. w Parku Narodowym Abel Tasman. Przyjęte jest również, że tam gdzie nie ma zakazu można zabiwakować na 1 noc.
- Katalogi kampingow DOC na sezon 2010/2011 do pobrania w wersji pdf: Wyspa Północna i Wyspa Południowa.
- Sandflys – to niezwykle wredne, kąsające muszki, zamieszkujące Wyspę Południową, które skutecznie potrafią obrzydzić Nową Zelandię. Swędzenie po ich ukąszeniach to istny koszmar. Warto zaopatrzyć się w odpowiednie replanty.
- Nowa Zelandia słynie z niezliczonej ilości sportów ekstremalnych. Można tutaj chyba spróbować wszystkiego co człowiek był w stanie wymyśleć. Warto przeznaczyć trochę kasy np. na skok na bungee, rafting, surfing, sky diving, nurkowanie, wspinaczkę, a może coś jeszcze bardziej podnoszącego adrenalinę?
strona 1 | 2 | 3 | 4 | 5