relacje z wypraw              galeria              o mnie              ciekawostki
informacja o krajach:

Kenia
Tanzania
zobacz trasę przejazdu:

trasa
komplet zdjęć z Afryki:

zdjęcia
wersja do druku:

Afryka.pdf
pogoda w Arusha

Arusha – Maniara National Park – Ngorongoro National Park – Arusha


LewRankiem pakujemy się do jeepa i wyruszamy na dwudniowe safari. Jedziemy nową drogą, która docelowo ma dojść aż do Parku Ngorongoro (brakuje jeszcze kilkudziesięciu kilometrów). Jak na warunki afrykańskie droga jest budowana z pełnym profesjonalizmem. Podziwiając potężne baobaby dojeżdżamy do obozu położonego w bezpośrednim sąsiedztwie Maniara National Park. Tam zostawiamy nasze rzeczy i wjeżdżamy do parku. Masaj Ten mały park narodowy, położony jest nad słonym jeziorem, do którego dopływa rzeka. Żyją tutaj żyrafy, słonie, hipopotamy, flamingi, zebry, małpy, antylopy, guźce i różne dzikie i drapieżne koty, których jednak nie udało nam się dojrzeć. Nasz kierowca przewodnik, opowiada nam dużo ciekawych rzeczy o życiu i zwyczajach zwierzaków. Najdłużej podglądamy wylegujące się w wodzie hipopotamy, oraz stado słoni, które wręcz ociera się o naszego jeepa. Na wieczór wracamy do naszego obozu i po kolacji idziemy spać. O 6:00 rano pobudka, potem śniadanie i jedziemy do najbardziej znanego (wpisanego na listę światowego dziedzictwa UNESCO) parku – Ngorongoro. Zebry Jest on położony w obrębie potężnego wulkanu, którego krater zamieszkują olbrzymie stada zwierząt. Jeżdżąc po parku obserwuje się setki zebr i gnu. Robi to niesamowite wrażenie. W dodatku całą okolice zamieszkują Masajowie. Jedną z takich wiosek odwiedzamy, zapłaciwszy uprzednio po 10 000 TS. Zwiedzamy ich prymitywne chaty, oglądamy ich taniec i słuchamy śpiewu. W końcu wjeżdżamy do wnętrza krateru. Po raz pierwszy mamy możliwość zobaczenia hien, szakali oraz afrykańskie strusie. Udaje nam się też dostrzec leniwie wygrzewającego się lwa. Hipopotamy W południe zatrzymujemy się na lunch. Przewodnik ostrzega nas abyśmy nie wychodzili z jeepa z jedzeniem, gdyż fruwające nad nami drapieżne ptaki mogą nas zaatakować i pozbawić posiłku. Mimo tych ostrzeżeń postanawiam sprawdzić w dosłownym znaczeniu sokoli wzrok tych ptaków. Biorę smażonego kurczaka do ręki i wychodzę z auta. I rzeczywiście w mgnieniu oka widzę nad sobą pikującego prosto na mnie jastrzębia. Na szczęście udaje mi się umknąć z powrotem do jeepa. Więcej już nie eksperymentuję z tymi krwiożerczymi ptaszyskami. Po lunchu znowu jeździmy w poszukiwaniu zwierząt. Jednak upał i w pewnym sensie monotonia podziałały na mnie dość usypiająco tak że ostatnie półtora godziny smacznie sobie drzemałem wewnątrz samochodu. Późnym popołudniem wracamy do obozu a stamtąd do Arushy, gdzie mamy ostatni nocleg w Hotelu Meru Inn.

strona 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6
2001 © dyszkin
design by dyszkin